Jesień
Szła jesień, zgarbionym, starym poboczem,
Dziurawym płaszczem na deszczu łopocze,
Podpiera się laską rzeźbioną ze wspomnień.
Dokąd podąża? Czy może do mnie?...
Schowana przed wiatrem w podarte okrycie,
Jej krok powolny, zniszczony przez życie...
A jeszcze niedawno hasała wiosną,
Wiosną, gdy skrzydła u ramion rosną,
Gdy siły w pełni, motylki w głowie...
Czy byłaś wiosną? Może odpowie...
Czy latem byłaś? - Podnosi oczy,
Zmęczone, zniszczone... i dalej kroczy...
Ze smutkiem, z tęsknotą za latem młodości,
Za tym co było, za echem przeszłości...
Więc dokąd idziesz smutna jesieni?
Przed siebie, dalej... ścieżki nie zmieni...
Droga jej życia coraz trudniejsza
I kamienista, i powolniejsza,
A sił już nie ma jesień zbyt wiele...
Pomóż jesieni... Bądź przyjacielem...
Jej skronie zimą szron srebrny pobieli,
Aż sił zabraknie, aż w bieli Anieli
Zabiorą jesień, zimą do nieba
I skończy wędrówkę... Podobno tak trzeba...
Aneta Żarska