Zimowy spacer
To szczera prawda i nie przypadek
Z wnuczką na spacer wybrał się dziadek
Chcąc na rozmowę więcej mieć czasu
Poszedł z nią śnieżną drogą do lasu
Dziadek nie młody ma swoje lata
A ten trzpiot ciągle figle mu płata
Na przykład miała pomysły takie
Zamiast iść prosto chodzić zygzakiem
Za nimi dziwne ślady na śniegu
Dziadek powoli a ona w biegu
Minęli pałac, staw lodem skuty
Z którego źdźbła traw sterczą jak druty
Kiedy nad rzeką pod lasem byli
To dziwny widok tam zobaczyli
Drzewa wycięte porozrzucane
Kto stał za wielkim tym bałaganem?
Bobry te drzewa wycięły same
Żeby zbudować na rzece tamę
Jak dużo muszą mieć w sobie siły
By grube drzewa ścinać bez piły
A oni idą wciąż śnieżną drogą
Dziadek już ciągnie nogę za nogą
Wnuczka radosna biega bez przerwy
Skąd ona w sobie ma tyle werwy?
Czesław Syrek