Rozważania na temat działań wojennych we wrześniu 1939r w okolicach i w samym Głogoczowie należy rozpocząć od nakreślenia ogólnej sytuacji na froncie południowo-zachodnim jaka zaistniała po wybuchu wojny.
Południowych granic Polski broniła Armia "Karpaty", rozmieszczona wzdłuż granicy państwa na wschód od Nowego Targu. Na zachód od niej rozmieszczona została Armia "Kraków" - dowodzona przez gen. dyw. Antoniego Szyllinga, dla której z kolei prawym sąsiadem była Armia "Łódź".
Armia "Kraków" broniła jednego z głównych, strategicznego kierunku natarcia niemieckiego, jakim był kierunek cieszyński. Przeprowadzeniu zasadniczego uderzenia z tego właśnie kierunku sprzyjało zarówno korzystne ukształtowanie terenowe Bramy Morawskiej i okolic Cieszyna, jak i stosunkowo dobry stan sieci dróg na tym obszarze. Z rejonu Górnego Śląska, tj. z rejonu Rybnik-Katowice-Gliwice, niemieccy stratedzy wyprowadzili jeszcze dwa kierunki natarcia: jeden na kierunku Oświęcimia i dalej bezpośrednio na Kraków, drugi oskrzydlający Kraków od północy wzdłuż osi Olkusz-Miechów.
Rozważania niniejsze skoncentrowane zostaną na cieszyńsko-bielsko-wadowickim kierunku niemieckiego natarcia, ponieważ działania wojenne w rejonie Głogoczowa były właśnie spowodowane atakami wojsk niemieckich wzdłuż osi tego starego traktu komunikacyjnego prowadzącego z Cieszyna do Krakowa. Wg strategów niemieckich z Grupy Armii Południe, po szybkim pokonaniu oddziałów granicznych, uderzenie na kierunku cieszyńsko-bielskim, wspomagane równolegle silnym natarciem na Jabłonkę-Jordanów, miało na celu obezwładnić oddziały polskie walczące na południe od Krakowa, opanować miasto i osiągnąć rejon Puszczy Niepołomickiej aż do ujścia rzeki Raby. Rozbicie lub zepchnięcie wojsk polskich w głąb kraju, zdobycie terenów Polski południowej wraz z dawną stolicą państwa oznaczałoby duży sukces militarny, i miało znaczenie nie tylko propagandowe. Realizację tych zadań Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych (Oberkommando der Wehrmacht) przydzieliło 14 Armii, w ramach której działały m.in. XVII Korpus Armijny (KA) i XXII Korpus Pancerny (KP), dodatkowo wzmocnione dywizjami piechoty zmotoryzowanej (7 i 4). Z rejonów Górnego Śląska natarcie niemieckie prowadzone było siłami VIII KA.
Na kierunku cieszyńsko-bielskim nacierał XVII KA siłami m.in. dwóch: 44 i 45 dywizji piechoty. Natarcie to wspierane było atakiem 7 dywizji piechoty na kierunku Milówka-Żywiec. Do walki z ww. siłami niemieckimi na tym kierunku Armia "Kraków" wydzieliła Grupę Operacyjną (GO) "Bielsko", oraz wspierającą ją, na kierunku zachodnim, Grupę Operacyjną "Śląsk". Na kierunku południowym działała 10 Brygada Kawalerii. W skład GO "Bielsko" wchodziła m.in. 21 Dywizja Piechoty Górskiej, która w okresie od 1-5 września toczyła ciężkie walki cały czas stawiając zaciekły i skuteczny opór wojskom niemieckim nacierającym się na kierunku Cieszyn-Bielsko-Wadowice-Głogoczów. W następnych dniach dywizja wycofana została w rejon na wschód od Wieliczki.
W ciągu pierwszych dni wojny 1-3 września, na skutek ciągłego i silnego nacisku wojsk niemieckich, oddziały polskie zmuszone zostały do wycofania się na rubież rzeki Skawy. GO "Bielsko" przemianowana 3 września na Grupę Operacyjną "Boruta" - od nazwiska dowódcy: gen bryg. Mieczysława L. Boruty-Spiechowicza - stawiała zdecydowany i skuteczny opór nacierającym wojskom niemieckim. Zatrzymanie, a co najmniej maksymalne opóźnianie natarcia wojsk nieprzyjaciela oskrzydlających Kraków od południa, było przedmiotem wielkiej troski Naczelnego Wodza. Było to wyrażane zarówno w treściach rozkazów jak i wytycznych udzielanych dowódcy Armii "Kraków". W nocy z 2 na 3 września, zgodnie z wytycznymi Naczelnego Wodza, dowódca Armii "Kraków" wydał rozkaz wg którego działająca w ramach GO "Boruta" 21 Dywizja Piechoty Górskiej (DPG) miała wykonać odskok za rzekę Skawę w rejon na północny-wschód od Wadowic, aby uformować silną, czasową rubież obrony na linii: Skawina-Krzywaczka-Głogoczów-Myślenice.
W tym miejscu przywołać należy meldunek złożony przez gen Borutę swojemu przełożonemu. Meldunek ten poprzedził rozkaz o przegrupowaniu dywizji na nową linię obrony. Wg źródeł historycznych dowódca Grupy Operacyjnej gen. Boruta, zasugerował wręcz dowódcy Armii: "... konieczność zatrzymania się na Skawie lub najdalej na linii Skawina-Myślenice do przejściowego oporu w celu poprawienia samopoczucia żołnierza, mocno zachwianego przez klęskę pod Pszczyną i wstrząs, jaki przeżyją niepobite wojska 21 dywizji piechoty na wiadomość o zarządzeniu nieoczekiwanego odwrotu." Tego rodzaju wypowiedź świadczy o wysokim morale i dzielności żołnierzy i oficerów 21 DPG.
Przez cały dzień 3 września trwało wycofywanie się oddziałów GO "Boruta". Jeszcze przed południem 3 września dowództwo Grupy przeniesiono do Skawiny. Oddziały 21 DPG otrzymały w tym dniu zadanie prowadzenia działań osłonowych dla wycofujących się oddziałów 6 Dywizji Piechoty i 1 Brygady Górskiej, która przegrupowała się w rejon Myślenic. Pod Sułkowicami pozostawiono jedynie 2 batalion 12 pułku, z zadaniem ryglowania ważnej arterii jaką była droga Sułkowice-Jawornik. Jak się później okazało wycofanie również i tych wojsk było zgubne w skutkach zarówno dla oddziałów 21 DPG jak i samej obrony Myślenic.
W tym samych czasie wzmogło się natarcie Niemców na innych kierunkach, w tym od południa na Myślenice. Coraz bardziej, od strony Mszany, zagrożony był również kierunek na Dobczyce-Bochnię, co groziło okrążeniem Krakowa od wschodu i zamknięciem walczących wojsk polskich w dużym kotle. Nie doszło do tego, a to ze względu na niezwykle dzielną obronę Myślenic m.in. przez 12 pułk piechoty i 10 Brygadę Kawalerii dowodzoną przez płk. Stanisława Maczka i zaryglowanie kierunku Wadowice-Głogoczów przez oddziały 21 Dywizji Piechoty Górskiej.
W nocy z 3 na 4 września oddziały Armii "Kraków" otrzymały nowe rozkazy do wycofania się w związku z wytycznymi Naczelnego Wodza nakazującymi odwrót i organizację docelowej rubieży obrony na rzekach Nida i Dunajec.
Napór wojsk niemieckich narastał. W celu osłony skrzydeł i tyłów wojsk polskich rozwiniętych na linii Skawina-Krzywaczka-Myślenice wycofano pododdziały 12 pp. z rejonu Sułkowic pozostawiają drogę rokadową Sułkowice-Rudnik-Myślenice praktycznie bez osłony, przewidując zapewne, że nie dojdzie do przełamania polskiej obrony w rejonie Izdebnika i Krzywaczki.
Realizując odgórne wytyczne, dowódca GO "Boruta" zarządził odwrót oddziałów wchodzących w skład grupy. W zasadzie tylko 21 DPG otrzymała rozkaz prowadzenia działań osłonowych i stawiania skutecznego oporu, aby tym samym umożliwić zorganizowane przegrupowanie się reszcie sił. Za szczególnie ważne uznano utrzymanie linii obrony Skawina-Myślenice-Kasina Wielka, której utrzymanie ryglowało Kraków od południowego-wschodu i zapewniało w miarę bezpieczny odwrót reszcie wojsk Armii "Kraków" na linię Nida-Dunajec.
W dniu 4 września oddziały 21 DPG, pod ciągłym ogniem nieprzyjaciela, w tym ataków lotniczych, zajęły nakazane rejony obrony i zajęły pozycje obronne w rejonie Skawiny, Krzywaczki i w południowo-zachodnich rejonach Głogoczowa - dzielnica Jaworzna. I tak: wchodzący w skład 21 DPG 3 pułk strzelców podhalańskich obsadził rubież Radziszów-Krzywaczka, a 4 pułk strzelców podhalańskich zorganizował obronę wzdłuż drogi Krzywaczka-Głogoczów. Zadaniem pułków było ryglowanie podejścia do Krakowa. Dowództwo dywizji rozwinięto w Mogilanach. 12 pułk piechoty został przesunięty do wzmocnienia obrony Myślenic. W południe dnia 4 września linia frontu przebiegała jeszcze wzdłuż linii Skawina-Izdebnik-Myślenice. Po południu doszło do ciężkich walk o Myślenice, które przez polskich dowódców uznane zostały za "...kluczowy bastion południowego skrzydła". Myślenice atakowane były z kilku stron: od zachodu przez 7 dywizję piechoty, od południa przez 2 dywizję pancerną. W czasie walk skuteczny opór stawiały 10 Brygada Kawalerii i 1 Brygada Górska, oraz 12 pułk piechoty.
Dzień 5 września to przełomowy dzień w walkach o utrzymanie południowych rubieży Krakowa. 21 DPG rozlokowana została już poprzedniego dnia w rejonie Skawiny i Krzywaczki, bataliony 4 pułku strzelców podhalańskich zajęły wzgórza na południowo-zachodnim skraju Głogoczowa z zadaniem blokowania i ostrzału artyleryjskiego nacierających wzdłuż traktu cieszyńskiego wojsk niemieckich. Dla dywizji był to dzień wzmożonego wysiłku bojowego, ponieważ na niej spoczywał główny ciężar zatrzymania atakujących Niemców i ryglowania południowych rubieży Krakowa.
Po przełamaniu obrony na linii rzeki Skawy Niemcy zwiększyli nacisk wykorzystując wsparcie lotnicze i artylerię. Zdobycie Myślenic i wyjście na kierunek Dobczyce-Bochnia stał się dla nich głównym zamiarem działań w tym dniu. Niemiecka 7 dywizja piechoty przełamała opór wojsk polskich w rejonie Izdebnika i drogą przez Sułkowice-Rudnik, praktycznie nie napotykając na opór, wyszła na wysokość skrzyżowania w Jaworniku. Opanowanie tego ważnego taktycznie rejonu nie stanowiło dla oddziałów niemieckich większego problemu, ponieważ brak tam było zdecydowanego oporu wojsk polskich, które wcześniej wycofane zostały w rejon Myślenic. Do obrony drogi rokadowej przez Rudnik, jak się w efekcie okazało niezwykle ważnej, pozostawiono zaledwie jedną kompanię zwiadowców 12 pp stanowiącą tak naprawdę ariergardę sił polskich na tym obszarze. Z rejonu skrzyżowania w Jaworniku Niemcy poważnie zagrozili zarówno Myślenicom, jak i siłom polskim walczącym wzdłuż drogi cieszyńskiej.
Należy w tym miejscu przypomnieć o zbrodni wojennej jakiej dopuścili się żołnierze niemieckiej 7 dywizji piechoty w Rudniku, rozstrzeliwując 21 osób cywilnych za to, że w walkach z regularnymi oddziałami wojsk polskich, konkretnie z pododdziałem 12 pułku piechoty, poległo kilku żołnierzy niemieckich.
W tym samym czasie, tj. 5 września, gdy drogą Sułkowice-Rudnik atakująca niemiecka 7 dywizja piechoty dochodziła do skrzyżowania w Jaworniku, rejon Krzywaczki i zachodnich krańców Głogoczowa atakowały siły XVII Korpusu Armijnego. W ataku wzięły również udział jednostki pancerne. Pierwszy atak Niemców został łatwo odparty przez dobrze ugrupowanych żołnierzy 3 i 4 pułku strzelców podhalańskich. Wykorzystano przede wszystkim warunki terenowe wręcz idealnie nadające się do ryglowego blokowania traktu cieszyńskiego. Wielkiego znaczenia i wymowy nabierają bezpośrednie relacje uczestników tych walk, m.in. gen Monda i oficerów 21 DPG: "Gdy mgła opadła, ukazały się liczne cele dla artylerii polskiej. Zwalczanie ich dzięki dogodnym punktom obserwacyjnym i dobremu przygotowaniu ogni było bardzo skuteczne. Od godziny 11.00 do zmroku załamały się w ogniu artylerii i broni maszynowej trzy natarcia niemieckie, pomimo że ostatnie dwa były wsparte czołgami. Na przedpolu leżały czołgi. Wszystko to bardzo podniosło ducha żołnierzy. Lotnictwo niemieckie bombardowało miejsce postoju dowództwa dywizji w Mogilanach. Nie ponieśliśmy większych strat."
Straty jednak były. Polegli w walce żołnierze polscy zostali pochowani na cmentarzach w okolicznych miejscowościach. Niepokonani w dotychczasowych walkach żołnierze 21 DPG musieli się jednak wycofać z powodu zagrożenia okrążeniem i ryzyka zamknięcia w kotle. Taki właśnie rozwój wypadków stał się całkiem realny po opanowaniu przez Niemców skrzyżowania w Jaworniku i zawróceniu części sił w kierunku Krzyszkowic i Głogoczowa, a części skierowaniu bezpośrednio do ataku na Myślenice, które zostały zdobyte w tym dniu ok. godz. 14. Po otrzymaniu rozkazów, wieczorem 5 września i w nocy z 5 na 6, oddziały 21 DPG rozpoczęły wycofywanie się z rejonu Skawiny, Krzywaczki i Głogoczowa drogami przez Świątniki i Siepraw w kierunku na Bochnię. Kraków został bez obrony.
To był koniec walk w kampanii wrześniowej w okolicach Głogoczowa, a dla mieszkańców rozpoczął się mroczny okres okupacji. Na cmentarzu w Głogoczowie znajduje się Grób Wojenny, w którym spoczywają polegli, niezidentyfikowani z imienia i nazwiska, żołnierze 21 Dywizji Piechoty Górskiej.
22.06.2007, opracowanie: dr inż. Ppłk Kazimierz Dymek