Łabędzie
W końcu kwietnia aż nad Kraków przyleciały
Śnieżnobiałe dwa łabędzie które kłopot taki miały
Gdzie tu osiąść? gdzie założyć gniazdo aby jaja złożyć.
Oj, z daleka przeleciały a wysiłek to nie mały
Przecież łabędź jest najcięższym z wszystkich ptaków latających
Mądrze lata korzystając z wietrznych prądów go niosących
Wtem ujrzały oświetlone: komin i budynki wkoło
To jest to! postanowione! Tutaj będzie nam wesoło!
Przy Bonarce staw jest spory dobre miejsce jest do lęgu
Wkoło pola są zielone i nie śmierdzi tak jak w Łęgu
Gniazdo sobie uwinęły w trzcinach tam na płytkiej wodzie
Znosząc trawki i badyle pracowały w wielkiej zgodzie
Jeszcze tylko korzoneczek kładzie samiec wdzięcznym ruchem
Potem skubiąc własne piersi ściele gniazdo miękkim puchem
W takim miłym otoczeniu maj upłynął na siedzeniu
Żeby młodych się dochować trzeba jaja pod się schować
Tym samica jest zajęta, w czerwcu były już pisklęta
Małe, białe i puchate wszystkie cztery cieszą tatę
Minął dzień a może dwa coś do wody młode pcha
I choć mżyło tak troszeczkę popłynęły na wycieczkę
Z przodu pani łabędziowa za nią płyną cztery kulki
Ta największa to syneczek a te mniejsze to są córki
Wszyscy taty się słuchają z gracją szyjki wyginają
Wtem na brzegu wielka wrzawa, śmiechy, żarty i zabawa
Dzieci biegną, więc łabądki trzepotają skrzydełkami
koniec szkoły i łabędzie też się cieszą wakacjami
Celina Kurowska