Wydarzenia
Reportaże
Recenzje
Kabaret niejedno ma imię. W Paryżu na ten przykład, słowo to związane jest nierozłącznie z frywolnymi tańcami w Różowym Młynie. W Polsce zaś, szczególnie w Krakowie, przynosi ono skojarzenia zgoła inne: poetyckie, z charakterystycznym kapeluszem i brodą skrytymi we mgle czasów minionych, Z piwnicznymi wnętrzami gdzie nawet lektura książki kucharskiej o podstawach żywienia zbiorowego nabiera metafizycznej głębi.
FOKA, przypływająca co roku z POL-DOM'u do WDK krętym nurtem Włosanki i Głogoczówki, meandruje w zakolach dziedziny sztuki uciesznej, eksploruje nieskończone morze dorobku artystycznego, by złowić jak w rybackie sieci i przynieść P.T. Widzom miks kąsków smakowitych. Po doskonałej edycji ubiegłorocznej, zachwycającej nową treścią wypełniającą obszary wydawałoby się doskonale znane i opisane, w tym roku organizatorzy postawili na eksperymenty z formą.
Oczywiście, trzon FOKI czyli Kabaret "Róbmy Swoje" to klasyka i czytelne nawiązanie do innego archetypu polskiej rozrywki z końcówki ubiegłego wieku - kabaretu POTEM: Trzech Panów, w tym jeden potrafiący grać na pianinie i ONA - tajemnicza, drapieżna ale i subtelnie liryczna, szczególnie gdy przynosi Widzom NIC. Skromne, niepozorne NIC, które pod wpływem czarów wspaniałej Pani Doroty staje się zdecydowanie CZYMŚ WIĘCEJ. Ale Pani Dorota Ruśkowska to też przecież jeden z filarów głogoczowskiej imprezy.
Klasyczna elegancja i szacunek dla konwencji, zechciały jednak ustąpić w tym roku miejsca na scenie formom bardziej oryginalnym, dalekim od znanych szerokiej publiczności wzorców.
Najpierw swoje kulinarne eksperymenty rozpoczął Kucharz Maciej, rzucający ze sceny jajka jak żarty, których widownia nie łapała choć było to śmieszne. Żarty całkiem strawne, tak jak i leczo, które w trakcie występu na scenie uwarzone zostało, a o czym zaświadczyli ci którzy jedli. Metafizyki w stylu niezapomnianego "Zestawu potraw jednogarnkowych" czy "opisu pieczenia kury" zabrakło, ale była za to fizyka licznych wzorów i liczb kuchennej termodynamiki. W pamięci chyba jednak najbardziej pozostanie wspaniały gospel-song "Kto ty jesteś - jajeczko".
Drugi z zespołów, Kabaret Truteń ze Skawy, to z kolei nieszablonowy kolaż klasycznych treści i konceptów, odzianych w cyfrowane portki i ozdobionych góralskimi nutkami. Pieśni neapolitańskie zaśpiewane w góralskich, rżniętych od ucha do ucha aranżacjach zaskakiwały, bawiły i cieszyły. Zaskakującym mogło być również i to, że ten utytułowany zespół, działający od 30 lat, wciąż pozostaje tylko gwiazdą lokalną, znaną wyłącznie na Podhalu, no i w Chicago (wśród tamtejszej Polonii). Tu należą się ogromne brawa Organizatorom FOKI którzy taką perełkę umieli złowić i zaprezentować w pełnym blasku w Głogoczowie.
Pomiędzy występami Kucharza Macieja i Kabaretu Truteń, władzę nad sceną i sercami Widzów przejęła wspomniana już wspaniała Dorota Ruśkowska. Dość powiedzieć, że uwiedzeni jej czarem Głogoczowianie otworzyli nie tylko serca ale i portfele by pomóc Panu Janowi, którego we wrześniu los wystawił na ciężką próbę. Ów dobroczynny, charytatywny rys FOKI to taka jej cecha wyróżniająca - wszak "Kabaret niejedno ma imię".
Jan Sikora, 09 grudnia 2023r.
Zdjęcia: Grażyna Kosiba