zwyczaje
tradycja
historia
... ciąg dalszy z poprzedniej strony
Rezurekcja bowiem w Głogoczowie odprawiana jest wcześnie rano, zaczyna się jeszcze przed wschodem słońca. Słynne głogoczowskie dzwony obwieszczają Zmartwychwstanie Pańskie, a bogata procesja wysypuje się z kościoła, aby trzykrotnie okrążyć świątynię. Na początku krzyż i figura Chrystusa Zmartwychwstałego, rząd ministrantów, potem panny niosą przystrojone girlandami ze sztucznych kwiatów feretrony, zwane w Głogoczowie "obrazami" (niosące je dziewczęta - "obraźnicami"), aczkolwiek, poza jednym wyjątkiem, są to figury. W najlepszych czasach obrazów było dwanaście. Panny ubrane były w białe suknie przepasane szarfami, przy każdym obrazie w innym kolorze. Pomiędzy obrazami szli także kawalerowie niosąc chorągwie. Oczywiście w asyście nie brakowało strażaków ze sztandarem. Obecnie idzie także orkiestra i... wzruszający widok - małe dziewczynki ustawione po dwóch stronach już bezpośrednio przed księdzem z monstrancją. Ubrane są w białe sukienki lub stroje krakowskie, z koszyczkami zawieszonymi na wstążkach na szyi. Jakże ważne zadanie stoi przed tymi dziećmi! Mają sypać kwiatki. Oczywiście, z tyłu, nie mniej przejęte matki, starsze siostry lub babcie, które cały czas pilnują, aby szereg się nie rozsypał, dziewczynki równo rzucały kwiatki recytując "święty, święty, święty...", aby kwiatków w koszyczku nie zabrakło. Jest to wyzwanie - zimną wiosną nazbierać kwiecia! Często więc taką rolę spełniały kotki - bazie, uzupełnione kolorową bibułą. Baldachim nad księdzem niosą najznamienitsi gospodarze we wsi - zaszczyt to niemały! Najzacniejsze gospodynie niosły w procesji zapalone woskowe świece. Obyczaj ten także niestety zaginął... Cała uroczystość trwa ponad dwie godziny. Jest więc już pełny dzień, kiedy jeszcze po odwiedzeniu pobliskiego cmentarza, głogoczowianie wracają do domów na świąteczne, obfite śniadanie. Wielka Niedziela to największe święto w roku, dlatego też obowiązywał zakaz wykonywania jakichkolwiek niekoniecznych prac. Również w tym dniu nie chadzano w gości spędzając czas w gronie rodzinnym, ewentualnie po południu udając się jeszcze na uroczyste Nieszpory.
Właściwie w Głogoczowie nie pojawiają się jakieś charakterystyczne potrawy, typowe dla tego święta, jak np. sułkowicko-rudnicka krzonówka, zupa gotowana na serwatce z chrzanem, jajkami i kiełbasą. Spożywano więc jajka, kiełbasę, szynki, ciasta - kołoce, łopaciorze i bukty. Koniecznie chrzan przyrządzany na różne sposoby, żeby złagodzić jego ostrość, chociaż pierwsza łyżka powinna być zjedzona "bez znieczulenia", na zdrowie! W końcu nie po to jeden z domowników "przepłakał" pół dnia trąc ukopane w ogrodzie korzenie chrzanowe.
Drugi dzień Świąt to tradycyjny Śmigus-dyngus. No wody w Głogoczowie nie brakowało, takoż panien, kawalerów i konewek! Kto nie musiał - nie wychodził z domu, bowiem czystym przypadkiem można było znaleźć się w polu rażenia strugi z wiadra! Ale co tam, najważniejsze żeby była dobra zabawa. Przyszła wiosna, odeszła zima, wszystko znowu odradza się do życia! Chrystus zmartwychwstan jest! Alleluja!
Elżbieta Dymek;
28.03.2013
Bibliografia: