Mamy oto i kolejną „wyprawę” zorganizowaną przez Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Głogoczowa. Tym razem organizacją wycieczki zajęła się pani Edytka. Kilka minut po 8.00 23 sierpnia 68 osobową grupą wyruszamy na szlak „Orlich Gniazd”.
Po przewodnika podjeżdżamy do Ojcowa. Z parkingu na, którym zatrzymaliśmy się widoczne są ruiny zamku – jednego ze szlaku. Stamtąd pędzimy na Olkusz, a następnie na Zawiercie. W Olkuszu rzucamy okiem na OFNE i niebieskie dachy osiedla zakładowego. Cały czas będziemy się poruszać po Parku Krajobrazowym Orlich Gniazd.
Zaraz za Olkuszem pojawia się zamek w Rabsztynie, który nie jest udostępniony do zwiedzania, ale już częściowo restaurowany z inicjatywy powstałego Stowarzyszenia Miłośników Rabsztyna.
Mijamy Jaroszowiec z potężną hutą szkła a następnie Klucze ze znanymi Zakładami Papierniczymi oraz dużym zakładem produkującym cegłę silikatową. Za chwilę Chechło i już jesteśmy na wzgórzu Dąbrówki.
Tutaj przerwa na kawę, herbatę, kanapkę (niektórzy to nabrali tego jedzenia jak na kilkudniowy biwak) i najważniejsze – spacer po Pustyni Błędowskiej zwanej „Polską Saharą”– jedynym takim miejscu w Polsce i unikatowym w skali europejskiej. Piaski zalegają tutaj do głębokości nawet 30 m. Sukcesja roślin jest tak duża, że włodarze tego terenu systematycznie z nimi walczą wycinając je. Pustynia służy również jako poligon wojskowy.
Po około pół godzinnej jeździe docieramy do jednego z największych zamków, Ogrodzieńca. Zamek ogrodzieniecki to najbardziej imponujące „Orle Gniazdo” spośród wszystkich zamków Jury Krakowsko- Częstochowskiej. Usytuowany na Górze Janowskiego na wysokości 515 m n.p.m. zbudowany z twardego wapienia i dolomitów w okresie XIV – XV w. Pierwszymi właścicielami zamku byli Bonerowie. Dobrze zachowane i konserwowane ruiny robią niesamowite wrażenie, a znajdujące się w pobliżu przepiękne wapienne ostańce powodowały u wielu duże estetyczne zachłyśnięcia. Po przekroczeniu Baszty Bramnej znaleźliśmy się na Pańskim Dziedzińcu, stamtąd spacerowym krokiem rzucamy okiem na kurną kuchnię, sypialnię Bonera i oczywiście na roztaczającą się panoramę. Docieramy pod Basztę Skazańców z więzieniem w obrębie, której oglądamy prochownię i skarbiec. Za chwilę znajdujemy się już w Sali kredencerskiej ( czyli jadalni) a następnie w podgrupach udajemy się na „szczyt” Baszty Kredencerskiej.
Trudne wejście. W XVI wieku Stanisław Boner dobudowuje część zamku zwanym Kurzą Stopą. Oczywiście oglądamy tą część z dziedzińcem gospodarczym zwanym „Ptasznikiem”. Stąd udajemy się w drogę powrotną do Baszty Bramnej.
Przed Brama pamiątkowe zdjęcie całej grupy i w drogę. Nie koniec to bowiem, dzisiejszej przygody.
Jedziemy pod Górę Birów. Z lekką zadyszką docieramy do średniowiecznego grodu królewskiego, odtworzonego w podobnym stylu jak w Biskupinie. Zwiedzamy urządzone jak w tamtym czasie pomieszczenia, a następnie dzięki uprzejmości jednej z pań z obsługi wychodzimy „ tajnym przejściem” w obszar urokliwych skałek, na których spotkaliśmy wspinających się ryzykantów. Pan przewodnik poprowadził nas jeszcze przez niewielką jaskinię, lekko podnosząc adrenalinę.
I znowu jesteśmy w autobusie podążającym w kierunku zamków w Mirowie i Bobolicach. Dla niektórych ciekawostką przyrodniczą był przejazd przez Kromolów – dzielnicę Zawiercia, w pobliżu źródeł Warty. Zatrzymujemy się na parkingu w Mirowie. Kilkunastominutowy integracyjny odpoczynek i około 1,5 km piesza wędrówka. W przywołanych obu zamkach pod koniec XIV wieku panoszyli się Niemcy, których przegonił stamtąd w 1396 roku Kazimierz Wielki.
Zamek w Mirowie był niewielkim zamkiem, ale jednym z najpiękniejszych. Mieszkali tu m.in. Myszkowscy. Gdy popadł w ruinę, kamień z murów poszedł na drogi, jak również skradziony na pobliskie budynki mieszkalne i gospodarskie. Bardzo pięknymi ścieżkami (spotykając młodą parę na plenerowej sesji zdjęciowej) dotarliśmy do Bobolic, całkowicie odbudowanego zamku.
Jego właścicielem oraz znajdujących się obok pięknie wkomponowanymi obiektami (hotel, restauracja) jest były senator RP. Część zamku udostępniona jest dla zwiedzających, pozostała to mieszkalna. Jak wynika z przedstawionych zdjęć przed remontem były tylko dwie ściany z paroma dziurami, zapewne otworami okiennymi. Dziś wygląda imponująco wywołując sporo zachwytu. Pozostawiając za plecami przepiękny zamek udajemy się na parking, gdzie spokojni, zrelaksowani kierowcy, szczęśliwie zawiozą nas do domu.
Na trasie do domu mijamy jeszcze odnawiany zamek w Smoleniu (gdzie nawet jest wyciąg narciarski), Pilicę – piękne parterowe miasteczko lokowane przez Milewskich z kolegiatą w stylu gotyckim i odbudowanym na ładnym rynku - ratuszem. Tutaj w miejscowym zalewie bierze źródła Pilica, która potem wpada sobie do Wisły (kolejna ciekawostka geograficzna). Dalej mijamy nie pozbawione wdzięku miasteczko Wolbrom i tuż przed Krakowem równie sympatyczne, lokowane już w 1267 roku miasto Skała. Około godziny 21.00 „lokujemy się” przed DK w Głogoczowie, ze sporą historyczną przeszłością, ale to może innym razem.
Na początku wycieczki Pani Edyta poprosiła aby wszyscy uczestnicy cieszyli się z dzisiejszego dnia tak jak ona się cieszy. Wycieczkowicze od najmłodszego 4-ro miesięcznego globtrotera po najstarszych sędziwych już, byli w tym względzie bardzo subordynowani i wzięli sobie do serca te zalecenia. Było bardzo miło i sympatycznie. Panie Beatka, Małgosia, Edytka i Dorota znowu wzorowo wywiązały się z podjętych zobowiązań, za co dziękują nieobecni rodzice. I na koniec było „do widzenia, do widzenia” …… i do zobaczenia na następnej eskapadzie.
Stach
Fot. Edyta Szlachetka, Ula Kobus
Projekt „Jestem Aktywny na 5” realizowany przez Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Głogoczowa w partnerstwie z Domem Kultury, wspófinansowany jest przez Urząd Miasta i Gminy w Myślenicach