22 sierpnia 2015r. zdyscyplinowana 46-osobowa grupa bardzo młodych, ale i też znacznie starszych globtroterów wyruszyła spod budynku Domu Kultury w Głogoczowie na jednodniową, ale trudną wycieczkę. Po szczęśliwym dotarciu autobusem w określone miejsce za Chabówką (znana ze skansenu taboru kolejowego), grupa pod opieką przewodnika – pana Janka wyrusza z Obidowej na długi marsz. Cel jest jasny. Mamy zdobyć najwyższy szczyt Gorców – Turbacz. Wydawałoby się, co tam, przecież różnica wzniesień między Obidową a Turbaczem to „tylko” ok. 500 m. Ale to się zobaczy!
Ochoczo ruszamy w drogę. Zaraz na początku spotykamy bardzo piękne dwa zwiastuny. Jeden to wierzbówka kiprzyca – roślina zwiastująca zbliżający się koniec lata oraz goryczkę trojeściową zwiastun nadchodzącej jesieni. Na trasie spotykaliśmy pojedyncze egzemplarze tej pięknej rośliny, jak również całe łany. Wielu z nas oprócz posiadanych kanapek, dokarmiało się jagodami, a także gdzieniegdzie dojrzewającymi jeżynami. Mijamy Stare Wierchy i tu zaczyna się Gorczański Park Narodowy. Bez większych problemów z uśmiechami na twarzach zdobywamy ok. godz. 14.00 szczyt Turbacza położony 1310 m n.p.m. Dłuższy odpoczynek, jak niektórzy określali – popas.
Ciekawe czy będziemy tacy radośni schodząc w dół do Koninek? Tutaj różnica wzniesień jest ok. 700 m. Okazało się, że jest już trudniej. Mieliśmy aż trzy medyczne przypadki, które zakończyły się szczęśliwie, a także jeden przypadek zejścia z trasy części grupy w wyniku nieporozumienia. Trudny, krótki odcinek trasy na punkt widokowy został zrekompensowany widokiem panoramy Beskidu Wyspowego z najwyższym szczytem – Mogielicą o wysokości 1170 m n.p.m. Ciekawostką jest to, że Mogielica w latach 30 XX wieku zaliczana była do Gorców. Dopiero po II wojnie światowej geografowie „przenieśli” ją w Beskid Wyspowy. No i oczywiście panorama Beskidu Wyspowego. Widoki zapierały dech w piersiach i napatrzeć się było nie sposób. Były pozdrowienia dla konkurencyjnej grupy zdobywającej Mogielicę.
Podobno pan przewodnik wybrał łagodniejsze, choć trochę dłuższe zejście, ale i tak zeszło nam ok. 4 godzin nim dotarliśmy na parking w Koninkach. Widać było wielkie zmęczenie i determinację, ale chyba najwięcej to satysfakcji.
Muszę tu podkreślić znakomitą postawę najmłodszych uczestników wyprawy – Leny i Karola. Duży szacunek. Zresztą wszystkie dzieciaki mimo trudów spisywały się super.
I na koniec słowo Władysława Orkana o Turbaczu. Tak pisał: „Nie wiadomo kto go ochrzcił, i skąd mu to miano. Może stąd, że turbanem mgły przed deszczem owija łysą głowę, albo raczej, że widywano go zawsze w turbacji wiecznej. Podle się z nim losy zaobeszły dając mu zwykłą dumę wierchów i nadszczytów, a nie dając ich wielkości nadchmurnej. Otoczyły go jeszcze tłumem bliźniąt, wśród których maleje do znaku i staje się być zwykłą górą.” („W Roztokach”).
Dwunastogodzinna wyprawa zakończyła się sukcesem. Tą drogą składamy serdeczne podziękowania dla organizatorów wycieczki tj. przedstawicielom Biblioteki, Domu Kultury i Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Głogoczowa.
Do zobaczenia na kolejnym górskim szlaku.