I tak sobie ta ziemia leży, a dzieci idące do szkoły lub przedszkola muszą wychodzić na jezdnię by ominąć osuwisko. Bo nie ma komu ziemi i darni z chodnika posprzątać.
Teoretycznie sprawa jest prosta. Droga i brzeg należą do Powiatu więc to w ich kwestii powinno być udrożnienie przejścia. Ale Powiat jest daleko, może nawet nie wie o problemie? Ale przecież są władze lokalne: Sołtys, Rada Sołecka, Radna Gminna która bardzo pragnie uchodzić za osobę aktywnie zaangażowaną w poprawę życia w Głogoczowie. Czy nikt z tych osób nie widzi problemu? Przecież pewnie w ciągu mijającego tygodnia nie raz przejeżdżały koło tego miejsca. Czy nie mogą zadzwonić, skorzystać ze ścieżki oficjalnej albo i tej nieoficjalnej - bo przecież nie oszukujmy się, na poziomie lokalnej polityki, wszystkie osoby będące władne podjąć decyzję o posprzątaniu chodnika znają się doskonale i pewnie nawet są "po imieniu".
A jednak, jak widać na załączonym obrazku w Głogoczowie "się nie da".
Można było jeszcze inaczej. Jeśli Powiat nie spieszy się z wypełnieniem swoich obowiązków, to trzeba było po gospodarsku: Idą we wsi dwie duże budowy: nowa remiza i kładka. Na każdej pracuje ciężki sprzęt. Przecież można było podejść do kierownika, powiedzieć o problemie i poprosić o pomoc. Nie wierzę, że któryś z nich nie posłałby koparki i dwójki ludzi z łopatami i miotłą i w pół godziny chodnik byłby udrożniony.
Ale jak widać na załączonym obrazku, w Głogoczowie "się nie da".
--
PS. Po naszej sobotniej publikacji, w poniedziałek wieczorem chodnik był już udrożniony.