1) Kładka na Czarnym Lesie
Jeszcze w końcówce kwietnia, zgłosiło się do sołtysa dwóch mieszkańców (jednym z nich był członek RS - p. Tomasz Łężniak), z prośbą o interwencję w sprawie zamkniętej kładki pieszej ponad potokiem Włosanka, przy granicy Czarnego Lasu. Rzeczywiście, wizja lokalna, potwierdziła że wejście na kładkę zostało zabite deskami, z napisami o zakazie wejścia i grożącym niebezpieczeństwie. W tej sytuacji, sołtys wystosował pismo do Nadleśnictwa z prośbą o wyjaśnienia. Odpowiedź przyszła stosunkowo szybko, ale była daleka od oczekiwań mieszkańców. Nadleśnictwo wyjaśniło, że kładka w opinii uprawnionego rzeczoznawcy nie nadaje się do dalszej eksploatacji, a ponieważ, Nadleśnictwo już z niej nie korzysta przy pracach leśnych, nie będzie podejmować starań o jej odbudowę. Podłożem tej decyzji są oczywiście koszty i skomplikowana procedura uzyskania stosownych pozwoleń w "Wodach Polskich". Jednocześnie, w piśmie zawarta została deklaracja woli współpracy z Gminą, gdyby ta w interesie mieszkańców chciała podjąć się remontu ww obiektu.
Temat ten był poruszony podczas spotkania Rady Sołeckiej dnia 16 maja, gdzie uzgodniono, że warto poprosić Burmistrza o zajęcie się tą sprawą. W myśl tej konkluzji, sołtys wystosował stosowne pismo, jednak do dnia dzisiejszego nie przyszła na nie żadna odpowiedź.
2) Nowa Ewidencja gruntów i budynków
Początkiem maja prowadzone były prace geodezyjne, w dużej mierze oparte na działaniach na ortofotomapach. Budziły one sporo kontrowersji, tak ze względu na braki organizacyjne (koszmarne opóźnienia i bałagan zwłaszcza drugiego dnia czynności) jak i na brak powszechnej informacji na czym te czynności mają polegać i jak powinni zachować się mieszkańcy, zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych. Sołtys, wskutek własnych obserwacji i sygnałów od mieszkańców, podjął próbę przygotowania tekstu, do zamieszczenia na stronach glogoczow.pl, z wyjaśnieniami najważniejszy kwestii. Z tą intencją został opracowany bardzo obszerny i ciekawy wywiad z panem Mieczysławem Kapustką, który przewodził czynnościom geodezyjnym. Niestety, na etapie autoryzacji, p. Kapustka kategorycznie odmówił zgody na publikację. Cóż, trudno jest pozbyć się wrażenia, że w ten sposób Geomap dołączył do dosyć licznego grona firm, instytycji i organizacji, które choć pracują z ludźmi i dla ludzi, skąpią im dostępu do wiedzy i informacji, w przekonaniu, że łatwiej jest obsługiwać petentów czy klientów którzy nie są do końca zapoznani z przysługującymi im prawami.
Wydaje się także, że tym samym duchu - lekceważania petentów, prowadzone było czerwcowe wyłożenie map. Niby, narzucony przez ustawodawcę, czas 15 dni roboczych był dosyć długi ale wyłożenie obejmowało kilka miejscowości, a stanowisko geodety było tylko jedno. Dopiero na ostatni dzień Starostwo Powiatowe przygotowało drugie. Efekt - kilkugodzinne oczekiwania na konsultację. Pozwalając sobie na odrobinę złośliwości, to trzeba jednak uczciwie zauważyć, pewną konsekwencję w działaniach Starostwa Powiatowego. Wszak "czekanie" to nieodłączna część każdej próby załatwienia czegokolwiek w podległych Powiatowi instytucjach choćby takich jak Wydział Komunikacji czy Szpital.
3) Spotkanie z dzielnicową z KP Policji w Myślenicach
W połowie maja, o spotkanie z sołtysem poprosiła sierżant Mariola Krupa, dzielnicowa rejonu obejmującego Głogoczów. Rozmowa miała kurtuazyjny, zapoznawczy charakter, ale poruszono sprawy ważne: spożywanie alkoholu i nieobyczajne zachowania w centrum Głogoczowa (Będą wysyłane patrole które mają na to zwracać uwagę), zagrożenia związane z Zakopianką (jednoznaczne stwierdzenie, że Policja nie może wprowadzać ręcznego sterowania ruchem na skrzyżowaniach w Głogoczowie by np. ułatwić mieszkańcom powroty do domów po popołudniowej niedzielnej mszy), nagminne niewłaściwe parkowanie pojazdów i nieprawidłowo wykonane przejście dla pieszych.
4) Wiosenne sprzątanie Głogoczowa
Lansowane co roku na wiosnę przez media akcje spod szyldu "global untrash" mają i w Głogoczowie swoją edycję. Za inspiracją p. Katarzyny Leśniak, 18 maja trzy grupy mieszkańców naszej wsi ruszyły by posprzątać przydrożne rowy i pobocza. Działania te są wspierane przez Urząd Miasta i Gminy Myślenice, który za pośrednictwem sołtysa, przekazał ochotnikom worki i rękawice oraz zorganizował odbiór śmieci. Miejmy nadzieję, że takie akcje będą miały w przyszłości większy zasięg, a Głogoczów będzie jeszcze piękniejszy.
5) Naprawy dróg i propozycja zastąpienia porfiru dolomitem
Chociaż ogłoszenie kwot, jakie sołtysi otrzymali z Urzędy Gminy na drobne prace przy drogach, miało miejsce jeszcze w kwietniu, to możliwość korzystania z nich, w tym możliwość zamawiania kruszywa drogowego została otwarta dopiero pod koniec czerwca. Tak długo trwały bowiem procedury związane z przygotowaniem zamówień i przetargów. Czy wynikało to z obiektywnych trudności czy też było skutkiem celowego działania bądź urzędniczej nieudolności, nie da się jednoznacznie stwierdzić. Epilog do tej historii dopisało samo życie, gdyż z końcem lipca, urzędnik odpowiedzialny za zamówienia kamienia zakończył pracę w UMiG.
Z kwestią zamówień kamienia na drogi związany jest jeszcze jeden temat. Wiedząc, że stosowany do tej pory porfir, nie jest najszczęśliwszym wyborem (słabo się klinuje i ulega wypłukiwaniu), sołtys od początku próbował przekonać wspomnianego wcześniej urzędnika, by ekperymentalnie, w małej skali, naprawić jakąś część dróg dolomitem. Materiał ten, bardzo dobrze się zbija, tworząc stosunkowo trwałą nawierzchnię. Dolomit jest również nieco tańszy. Mając dwie drogi o podobnym obciążeniu i stopniu zniszczenia - można by jedną naprawić porfirem a drugą dolomitem, w ten sposób doświadczalnie uzyskać wiedzę który materiał jest lepszy. Druga proponowana zmiana, dotyczyła sposobu transportu. Do tej pory kamień przywożony był samochodem czteroosiowym, który załadowany waży ponad 30 ton. Ciężar taki jest zbyt duży na kiepskie gminne drogi. Sołtys proponował, by kamień dostarczać zespołami - ciągnik siodłowy z naczepą tzw. "wanną" na jeden z dostępnych we wsi placów, a stamtąd dopiero przewozić kamień małymi i stosunkowo lekkim samochodami na lokalne drogi. Ponieważ samochodem z naczepą można przewieźć znacznie więcej materiału niż czteroosiówką (26-27 vs 18 ton), koszt tzw. tonokilometra byłby niższy, a łączna oszczędność pozwoliłaby sfinansować rozwózkę lokalną. Wyliczenia powyższe, były przedkładane ustnie i pisemnie w Urzędzie, w tym w formie pisma - wniosku do Burmistrza. W sprawę zaangażował się również p.radny Bogusław Stankiewicz. Niestety, odpowiedź przekazana ustnie za pośrednictwem Panów Radnych była negatywna. Szkoda, że filozofia "dobrej zmiany" przegrała z "żeby było tak, jak było".
6) Spotkanie Rady Sołeckiej
Majowe spotkanie Rady Sołeckiej, które odbyło się 16.05. miało dosyć emocjonujący przebieg. Oprócz spraw bieżących, omawiano bowiem przymiarki do zmian w statutach sołectw oraz plany napraw dróg lokalnych.
Pierwszy z tematów związany był choćby z formalizmami tzw. "II terminu Zebrania Wiejskiego". Do tej pory praktykowane było bezczynne czekanie, a nawet ręczne sterowanie czasem: "minęło już 10 minut więc uznajmy że minęło 15 i zaczynamy II termin". Postępowanie takie jest zdaniem sołtysa całkowicie niewłaściwe i niezgodne z obecnym statutem. Pomijając już sam fakt nagannego naginania czasu, trzeba pamiętać, że nie można otworzyć Zebrania w II terminie, nie otworzywszy uprzednio Zebrania w I terminie i ustalenia czy Zebranie ma kworum czy też nie. Ponadto w statutach zapisany jest odstęp czasu pomiędzy kolejnymi terminami na co najmniej 30 (domyślnie minut). Członkowie Rady, w tym najgoręcej p. Czesław Wierzba, który również w Radzie Miejskiej zajmuje się zmianami w Statutach, sugerował by powrócić do zapisu o 15 minutach - argumentując, że 30 minutowe oczekiwanie jest marnowaniem czasu. Sołtys odpowiedział, że można przecież tak poprowadzić oba Zebrania, by efektywnie spożytkować dany czas, np. wykorzystując go na prezentacje czy wypowiedzi zaproszonych gości. Ponieważ, jak się wydawało, argument ten nie przekonał zebranych, sołtys zaproponował by zrezygnować z fikcji jaką jest zapis o I i II terminie (bo przy odstępie 15 czy 30 minut jest to de facto to samo zabranie, w sensie ciągłości, niezmienności miejsca, i tego samego grona obradujących) i zapisać w statucie, że przy braku kworum, Zebranie Wiejskie wstrzymuje się z podejmowaniem uchwał przez pierwsze 15 czy 30 minut oczekując na spóźnionych. Tę propozycję gorąco skrytykował p. Robert Murzyn twierdząc że zapisy o I i II terminie są nienaruszalne. W trakcie dyskusji o statutach, omawianych było jeszcze kilka innych tematów. Będą one poruszone w dalszej części niniejszego tekstu.
Temat dróg był chyba jeszcze bardziej emocjonujący niż dyskusja o zmianach w statutach, a wszystko za sprawą płyt drogowych, które wczesną wiosną zostały przekazane sołectwu Głogoczów przez Urząd Miasta i Gminy, na naprawy dróg gminnych. Taki stan rzeczy, tj. że płyty są przeznaczone na naprawy dróg, został przedstawiony sołtysowi na kwietniowym, inauguracyjnym spotkaniu Rady Sołeckiej, a także został potwierdzony w trakcie rozmów sołtysa z pracownikami UMiG. Dlatego pewnym zaskoczeniem był list od p. Jana Kantora w którym sformułowane zostały roszczenia co do owych płyt, jakoby miały być one przeznaczone na drogę do jego domu, oraz na wykonanie dojazdu do nowej remizy. W liście tym, została wszakże zawarta możliwość, że jeśli po wykonaniu tych prac jakieś płyty pozostaną, to dopiero wtedy będą mogły zostać spożytkowane na rzecz społeczności wiejskiej. Sołtys poprosił Członków Rady Sołeckiej o opinię w tej sprawie. Najbardziej w tej części dyskusji zaangażowali się: p. Wiesława Syrek, p. Czesław Wierzba i p. Józef Sroka, a ich wypowiedzi były jednoznaczne - że wola byłego sołtysa powinna być bezwzględnie respektowana. Argumenty sołtysa, że nie można przedkładać interesu jednego człowieka czy interesu jednej organizacji ponad interes wspólny nie znalazły należytego zrozumienia.
Warto nadmienić, że w trakcie dyskusji o podziale środków z rezerwy sołeckiej, członkowie Rady Sołeckiej przestrzegali sołtysa by podejmując decyzje o naprawie dróg czy poprawianiu rowów baczył na lokalne konflikty, których, z racji krótkiego sprawowania urzędu może nie być jeszcze świadom. Padły nawet słowa, w odniesieniu do jednego z omawianych miejsc zapalnych, że gdyby sołtys przychylił się do prośby jednego z mieszkańców i ze środków sołeckich wykonał prace przez niego wnioskowane, może zostać oskarżony o malwersację środków publicznych. Niestety, kolejne tygodnie i miesiące sołtysowania przynosiły coraz więcej wiedzy o międzysąsiedzkich kłótniach.
7) Majowa powódź
Niektóre z owych konfliktowych miejsc ujawniły intensywne opady z 23 maja. Do sołtysa dzwoniła między innymi dwójka skłóconych sąsiadów z dzielnicy Piłogrzbiet. Każdy z nich, oskarżał swego oponenta o niewłaściwe postępowanie co do sposobu odprowadzania wód opadowych. Zdaniem p. radnego Czesława Wierzby, który był na miejscu konfliktu, nie obejdzie się tam bez przeprowadzenia postępowania wodno-prawnego.
Można zaryzykować stwierdzenie, że podczas ulewnych deszczy, większym problemem niż wezbrana Głogoczówka są szkody powodowane przez wodę spływającą z wyżej położonych części Głogoczowa. Poniekąd, jest to smutna konsekwencja rozwoju Głogoczowa. Jest coraz więcej domów, podwórek wyłożonych kostką, a z drugiej strony, coraz mniej pól uprawnych które kiedyś były wstanie wchłonąć sporą część deszczówki. Woda więc rwie drogami, rowami, zalewa niżej położone obejścia, wyrządza liczne szkody.
Powstałe podczas powodzi szkody, zostały spisane przez sołtysa w sprawozdaniu opracowanym na podstawie informacji od mieszkańców i rekonesansu przeprowadzonego wraz z p. radnym Czesławem Wierzbą. Cieszy, że Wydział Inwestycji, któremu od niedawna szefuje p. naczelnik Agnieszka Światowiec potraktował owo sprawozdanie poważnie, i większość szkód została wkrótce naprawiona. Warto tu wspomnieć choćby wyłożenie około 60 metrów bieżących rowu na dzielnicy Stradom "za Zakopianką" korytkami betonowymi. W miejscu tym, do tej pory był rów ziemny, który podczas powodzi został częściowo uszkodzony i groził podmyciem drogi. Dla orientacji można podać, że koszt modernizacji rowu, był w przybliżeniu równy całej rezerwie sołeckiej przyznanej na Głogoczów.
Szkoda że tak sprawnie jak Wydział Inwestycji nie reagują "Wody Polskie" które są odpowiedzialne za rzeki. Głogoczówka, w jednym miejscu podmywa drogę przez dzielnicę Ląkawa grożąc jej uszkodzeniem. Prace, przy zabezpieczeniu brzegu mogą wykonać, zgodnie z obowiązującym prawem jedynie "Wody Polskie", te jednak nie kwapią się do tego, tłumacząc się brakiem środków. Sprawa jest bardzo poważna, gdyż uszkodzenie tamtej drogi, odetnie części mieszkańców jedyny dojazd do centrum wsi.
8) Problemy z dzikami
Pod koniec maja jeden z rolników zwrócił się do sołtysa z prośbą o pomoc przy rozwiązaniu problemów jakie sprawiają coraz liczniejsze dziki. Zwierzyny jest tak dużo i jest tak zuchwała, że nie pomaga grodzenie pastuchem elektrycznym ani próby odstraszania. Dziki podchodzą pod same obejścia. Temat jest trudny, gdyż obwarowany jest licznymi przepisami. Sprawy nie ułatwiają też krakowscy myśliwi, w których zachowaniu i wypowiedziach można dostrzec lekceważenie trosk rolników. Więcej zrozumienia jest ze strony myśliwych pochodzący ze wsi, jednak podejmowane przez nich działania odbierane są przez osobę zgłaszającą problem jako niewystarczające.
9) Zmiany w statutach sołectw
Każde prawo stanowione przez człowieka jest ułomne, i jako takie, wymaga nieustannego poprawiania. Niedostatki dotychczasowych Statutów sołectw w Gminie Myślenice ujawniły się dobitnie przed ostatnimi wyborami sołeckimi - zapisy o 4-letniej kadencji i o organizacji wyborów w pół roku po wyborach samorządowych okazały się być wzajemnie sprzeczne, gdy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wydłużył kadencję samorządów do 5 lat. Poprzednia Rada Miejska przespała temat, stawiając obecne władze gminne w pewnym kłopocie: Czy kadencje sołtysów i Rad Sołeckich mają być 4-letnie, czy też należy czekać do kolejnych wyborów samorządowych, zachowując (całkiem sensowne) powiązanie termin wyborów samorządowych i sołeckich. Wydaje się, że przeważać będzie pogląd, by pozostawić obecne kadencje jako 4-letnie (na takich warunkach wszak były prowadzone wybory sołeckie), ale zarazem, by przy pomocy przepisów przejściowych doprowadzić do powiązania terminów wyborów samorządowych i sołeckich. Sołtys zasugerował nawet, by wybory sołeckie odbywały się wcześniej niż do tej pory. Obecnie praktykowany termin na przełomie marca / kwietnia powoduje liczne komplikacje choćby w kwestii poboru podatków. Zakładając, że wybory samorządowe odbywają się końcówką października, wydaje się, że nie powinno być problemów by wybory sołeckie przeprowadzić początkiem grudnia. Wtedy nowy sołtys, mógłby wchodzić w swoje obowiązki z czystą kartą od nowego roku.
Dyskusje nad powyższym zagadnieniem, były okazją do przyjrzenia się pozostałymi zapisom. Sołtys zwrócił uwagę miedzy innymi na wewnętrzną sprzeczność niektórych zapisów. Np. jeden z przepisów dopuszcza by przewodniczącym Rady Sołeckiej był Sołtys, a inny z paragrafów zakłada że gdy sołtys nie może pełnić swoich funkcji, jego rolę przejmuje przewodniczący Rady Sołeckiej. W tym przypadku uwidacznia się także nieścisłość zapisów - wszak nigdzie nie jest powiedziane kto i na jakich zasadach stwierdza o niemożności sprawowania funkcji przez sołtysa i przekazaniu jego uprawnień przewodniczącemu.
Takich nieścisłości i niedopowiedzeń jest więcej. Kolejny przykład to zapisy o zwoływaniu Zebrania Wiejskiego w "zwyczajowo przyjęty sposób". Określenie to jest nieprecyzyjne i dopuszcza uznaniowość która w akcie prawnym nie powinna mieć miejsca. Z kolei zapis, że wystarczające jest zwołanie Zebrania z 6-cio dniowym wyprzedzeniem jest nieprzystające do realiów wiejskich. Brak pewnej konsekwencji widać również w zapisach nakładających na sołtysa obowiązek zwołania co najmniej raz w roku Zebrania Wiejskiego i przedłożenia sprawozdania z jego działalności. Choć obowiązek jest nałożony - nie są określone żadne reguły postępowania, gdy sołtys go nie wypełni.
Te i inne kwestie, w tym poruszone wcześniej zagadnienia dotyczące kworum, zostały spisane, i na prośbę pana przewodniczącego Jana Podmokłego przekazane Radzie Miejskiej do dalszych prac.